Zamów
konsultację
konsultację
Czerwiec był szalonym miesiącem pod wieloma względami.
Dużo zmian życiowych i zawodowych, które dosyć mocno wpłynęły na rozkład treningowy. W okresie sprzed pandemii mój trening regularnie opierał się na dwóch jednostkach dziennie, czasami dokładając do tego siłownię. Zdarzało się, że liczba zwiększała się i do trzech.
Okres pandemiczny to zabawa treningiem i głównie odpoczynek.
Natomiast czerwiec można uznać już za dobrze przepracowany miesiąc, pomimo że w tygodniu wykonywałem o połowę mniej jednostek, niż to było dotychczas.
Pod koniec maja byłem już na mocny obrotach zaliczając wyjazd do Szklarskiej Poręby, kilkanaście dni później już w czerwcu, ponowiłem wyjazd w góry, tym razem do Szczyrku. Miesiąc zamykam z licznikiem 355km + kilka jednostek siłowych i sporadycznymi recovery ride.
Wynik jakże odległy od mojego standardowego kilometrażu, natomiast jednostki jakościowe, wykonywane przy wsparciu kolegów coraz bardziej mnie przekonują, że na objętość przyjdzie jeszcze czas.
Startów na horyzoncie dłuższych, niż półmaraton na tą chwile nie widać, więc uważam, że jest to odpowiedni okres do popracowania nad szybkością i zamierzam to wykorzystać w 100%.